28 marca 2019, 21:10
hej,
Stwierdziłam, że dziś podzielę się swoimi przemyśleniami na temat związany z nauczycielami.
To dobry dzień, ponieważ dzisiaj odbyłam swoje pierwsze studenckie praktyki. Jak ktos może z was wie albo też i nie, sudiuję pedagogikę specjalna na APS ( taka akademia w stolicy ) a dokładniej edukację i rehabilitację osób z niepełnosprawnością intelektualną. W ramach studiów już na pierwszym roku mam do wyrobienia około 40 godzin więc trzeba się streszczać.
Mega się stresowałam tym, że np mogę jakoś pokazać obrzydzenie do tych dzieci i jak zostanę odebrana. Ale udało się! Trafiłam do super klasy, gdzie są niesamowite dzieci, które mogłyby rozwalić nie jeden system. Naprawdę te dzieci mają większą wrażliwość niż trzecioklasiści z podstawówki. Spotkałam też swój ideał nauczyciela, panią Agnieszkę, która naprawdę docierało do swoich podopiecznych, rzucała żartami, znała ich i ta praca przynosiła jej szczęścia czy nawet jakąś radość. Jestem pod ogomnym wrażeniem i niespodziewałam się takiej atmosfery oraz tego jak może wyglądac taka edukacja. Zostałam nawet poczęstowana budyniem czekoladowym i zostałam wyręczona z mycia naczyń.
Niesamowita rzecz, ale to się dzieje w każdej szkole. Może nie dokładnie ale w każdej szkole znajduje się nauczyciel, który rozwija dziecko, wychowuje czy kształtuje młodego obywatela. Tylko ostatnio jest nagonka na nich chyba związana z strajkiem i dążeniem grupy społecznej do podwyższek. Jednak czemu się dziwić spędzają oni sporo czasu w szkole i nie tylko nauczając, ale wypełniając różne papierki, odbywająć rady pedagogiczne czy szkolenia oraz przygotowując zajęcia a w domu sprawdzając klasówki. To trochę stresujący zawód ponieważ odpowiada się za bezpieczeństwo jakieś ilości uczniów często na wycieczkach i innych wyjazdach. Na dodatek trzeba jeszcze ,,użerać się" z rodzicami, którzy stają się roszczeniowi i pełni pretensji.
I choć wiele osób spotkało nauczycieli którzy zniechęcali do wszystkiego to są pełne tylko elementy, na pewno spotkaliście nauczycieli, którzy was inspirowali. Na początku studiów pewna pani doktor ( mam nadzieję, że trafiłam te tytuły i zapamiętaj kto jest kim, rofesor czy doktor wrr) powiedziała mniej więcej tak: jeśli chcecie panie zostać nauczycielami to musicie bogato wyjść na zamąż. I serio jest w tym sporo racji, czy w sklepie typu bezdomka można zarobić więcej niż w szkole co często powoduje, że młodzi ludzie rezygnują z pracy marzeń na rzecz możliwości utrzymania się. A odpowiedzialność jest inna w tych zawodach.
I żeby nie było, że się nie znam mam w domu nauczyciela, który pracuje w liceum a ciocia pracuje w przedszkolu i obserwuje to wsystko. Mama powiedziała, że będzie strajkować aby walczyć też o moją przyszłość.
Mam nadzieję że zrozumiecie, to co piszę i nie wyszło za bardzo chaotycznie, ale chciałam potrzebę wyrzucenia tego
do kolejnego napisania,